Jak nakarmić dyktatora

Jak nakarmić dyktatora

Witold Szabłowski dokonał rzeczy prawie niemożliwej – namówił na rozmowy pięcioro kucharzy, którzy pracowali dla wielkich zbrodniarzy XX wieku: Saddama Husajna, Idi Amina, Pol Pota, Fidela Castro i Envera Hodży.

„Jak nakarmić dyktatora”, owoc rozmów przeprowadzonych przez Szabłowskiego w Iraku, Ugandzie, Kambodży, Albanii i na Kubie, to jedna z tych książek, których napisania zazdrości się autorowi. Na jakość tej publikacji składają się m.in. dziennikarska wytrwałość w docieraniu do źródeł informacji oraz staranna ich selekcja, dzięki której opowieści mają dużą dynamikę. Ważna jest też koncepcja publikacji – pozwala nam zauważyć uniwersalność pewnych wartości oraz cech charakteru, decydujących o sukcesie. W tym przypadku największym sukcesem można nazwać zachowanie życia przez wszystkich prezentowanych w książce kucharzy dyktatorów.

Jakie wspólne cechy, poza wykonywanym zawodem, charakteryzują bohaterów książki? Wyłączając kucharkę Pol-Pota wydaje się, że są to: autentyczne zamiłowanie do wykonywanej pracy, dbałość o jej bardzo wysoką jakość oraz inteligencja emocjonalna. Kucharze nie tylko świetnie gotowali, ale potrafili doskonale rozpoznawać nastroje oraz upodobania swoich pryncypałów. Znakomicie odnajdywali się też w meandrach życia na dworach dyktatorów.

Kuchnie pod specjalnym nadzorem

Nawet rozpieszczani i obdarzani zaufaniem kucharze wciąż zachowują czujność: wiedzą, że każdego dnia mogą popełnić fatalny w skutkach błąd. Nowy samochód co roku, dobre pensje i sute napiwki, życie w oderwanych od rzeczywistości rezydencjach czy uczestniczenie w codzienności ludzi z najwyższych kręgów władzy nie stępiają ich instynktu samozachowawczego. Rządy dyktatorów tradycyjnie cechuje podejrzliwość w stosunku do wszystkich – cały dzień są otoczeni ochroną, a potrawy sprawdzają specjalni testerzy lub sami kucharze w obecności władcy. W przypadku Pol Pota, Fidela Castro i Saddama Husajna atmosferę zagrożenia potęguje w różnych okresach ich kariery konieczność ukrywania się, unikania zamachów i prowadzenie wojen.

Wybiórcza pamięć kucharza

Szabłowski przyjął metodę relacjonowania historii kucharzy takimi, jakimi oni dziś je przedstawiają. Autor ma świadomość nieścisłości w opowieściach, a także rozbieżności w porównaniu z innymi wersjami wydarzeń, przedstawianymi wcześniej przez bohaterów w wywiadach. Nie atakuje agresywnie rozmówców i nie próbuje udowodnić im, że się mylą lub kłamią. Najtrudniejsze wydaje się to w przypadku kucharki Pol Pota, która pod maską prostej dziewczyny wciągniętej w wir rewolucji i dbającej o „dobrego i spokojnego Brata Materaca” skrywa prawdopodobnie najbardziej mroczne sekrety i wspomnienia. Yong Moeun wciąż deklaruje miłość do Pol Pota, unika konsekwentnie odpowiedzi na pytania, które dotyczą ludobójstwa i zniszczenia kraju przez krwawego dyktatora. Kucharze Husajna, Hodży i Fidela Castro nie kryją, że mieli świadomość zła reżimów oraz kruchości swojego życia w czasach współpracy z nieprzewidywalnymi satrapami.

Z drugiej strony dotyczy ich coś, co można by nazwać „efektem Hitlera”. Podobnie jak w przypadku personelu pracującego dla twórcy III Rzeszy, bohaterowie Szabłowskiego potrafią dostrzec ludzką twarz swoich pracodawców-dyktatorów. Znają ich z codziennych rozmów, otrzymują od nich napiwki i prezenty, doświadczają czasem uprzejmości, odliczają czas podawanymi śniadaniami, obiadami i kolacjami. Zbrodnie i zło wyrządzane przez dyktatorów dzieją się w większości gdzieś tam, za murami pałaców, w więzieniach, na froncie, w domach ludzi prześladowanych przez reżim. Kucharze żyją w miejscach, z których wypływają zbrodnicze rozkazy, ale w których nie odczuwa się ich skutków. Kucharz Husajna, dysponujący wiedzą na temat klanu, z którego wywodził się jego pracodawca, stwierdza nawet w pewnym momencie: „Z całej rodziny Al-Tikritich jedyną dobrą osobą był Saddam. Nie wiem, jak on się między nimi uchował”.

Warto być fachowcem

Złudzeń co do osobowości i charakteru pracodawcy nie ma na pewno Otonde Odera, który pracował nie tylko dla Adi Amin Dady, ale także dla jego poprzednika i następcy zarazem – Miltona Obote. Odera wydaje się też najciekawszą postacią w książce Szabłowskiego – kimś, kto stał się w pewnym sensie wytrawnym zawodowcem, jeśli chodzi o współpracę z dyktatorami. Niestety jego los po zakończeniu kariery zawodowej, z racji niestabilności i wszechogarniającej biedy w Ugandzie, okazuje się najgorszy. Inni kucharze radzą sobie o wiele lepiej: mają własne restauracje lub wiodą spokojny żywot przy rodzinie. Wiele zależy od tego, czy dyktatura została zastąpiona lepszym i bardziej stabilnym systemem politycznym. Sytuacja Ugandy jest wciąż niepewna, nieco lepiej jest w Iraku, a w przypadku Kuby, Albanii oraz Kambodży, sytuacja uległa znacznej poprawie.

Książkę „Jak nakarmić dyktatora” Witolda Szabłowskiego powinien przeczytać każdy. Zwłaszcza, jeśli ma wątpliwości czy, niezależnie od wykonywanego zawodu, opłaca się być mistrzem w swoim fachu. Książką z pewnością nie będzie rozczarowany żaden miłośnik dobrego dziennikarstwa. A poszukiwaczy nowych smaków dodatkowo ucieszy fakt, że przy okazji opowieści kucharzy możemy zapoznać się także z przepisami na ulubione potrawy ich pryncypałów. Na ogół są mocno osadzone w tradycji i opierają się o lokalne lub przynajmniej regionalne produkty.

Polecam!

[Witold Szabłowski, Jak nakarmić dyktatora. Wydawnictwo W.A.B., 2019]

Dodaj komentarz