książka Londyn podziemny

Londyn podziemny

Peter Ackroyd zabiera nas w podróż pełną kontrastów. Pokazuje fascynujące głębiny miasta – brud i nędzę, lęki, potwory, zagrożenia, ale też piękno, tajemnice, a nawet bezpieczne schronienie – Londyn podziemny.

Stąpając po londyńskich chodnikach, zaaferowani niezliczonymi atrakcjami, które miasto oferuje na powierzchni, nie zaprzątamy sobie zbytnio głowy tym, co kryje się kilka lub kilkadziesiąt metrów pod nami. Nawet schodząc do podziemnych korytarzy metra, dopasowując się do rytmu tłumu spieszącego na pociąg, nie myślimy o tym, że wkraczamy do mrocznego świata. Londyn podziemny to swego rodzaju replika znanego nam miasta. Jego negatyw – ciemna strona, której nikt dobrze nie poznał.

Nieznany świat

Pod ziemią są wielkie place i ulice będące odbiciem tych nad nimi. Ale jest też wiele porzuconych, zapomnianych przejść i ślepych tuneli. Słynny plan londyńskiego metra, widoczny na stacjach i milionach pamiątkowych gadżetów, nie oddaje prawdziwej gmatwaniny podziemnych korytarzy. Stworzony w 1931 r. i na bieżąco aktualizowany o nowe linie i stacje rysunek jest tak uproszczony, że i podróż staje się dziecinnie prosta. Ale ta mapa to dzieło bliższe sztuce abstrakcyjnej niż kartografii.

Oczywiście ze względów bezpieczeństwa dokładne mapy podziemnego świata (który nie ogranicza się do tuneli metra) nie mogą być upublicznione. Ale czy w ogóle istnieją? Po lekturze tej książki nabierzecie budzącej niepokój pewności, że nie. Londyn podziemny skrywa wiele tajemnic, które wychodzą na jaw w najmniej spodziewanych momentach i miejscach.

Londyn podziemny, czyli niespodzianki, odkrycia, żywioły

Autor zaczyna podziemną wędrówkę od opowiadania o przypadkowych odkryciach archeologicznych i makabrycznych znaleziskach (jak wydobyta z Tamizy po 1700 latach głowa cesarza Hadriana). Później ramy opowieści wyznaczają ukryte rzeki, źródła i studnie, które są swego rodzaju łącznikiem między światem podziemnym i naziemnym. Wiele uwagi poświęca najpotężniejszej z pogrzebanych rzek Londynu – Fleet. Niegdyś pływały po niej statki transportujące m.in. materiały budowlane (np. kamienie do budowy katedry św. Pawła), zboże i wino. Później została zamurowana i tylko czasami daje o sobie znać. A wyłowione z niej przedmioty wiele mówią o historii miasta. Rzeka „przechowała historię w płynie”, zwłaszcza tę zbrodniczą.

Dalej jest jeszcze ciemniej. Autor „wkracza” do londyńskiej kanalizacji, do „jądra ciemności”. Może to nie zachęca do lektury, ale zapewniam, że dużo stracicie pomijając ten rozdział. Po chwili wytchnienia przy opisie podziemnych wodociągów, kabli i światłowodów zaczyna się najciekawsza część książki. To historia ludzi „urodzonych do kopania tuneli”. Byli tacy, którzy ograniczali się do drążenia ich pod swoimi majątkami. Ale znalazł się też jeden człowiek kret, Marc Isamabard Brunel, który wymarzył sobie tunel pod Tamizą. Jego fantazja w połączeniu z obserwacją sposobu pracy skorupiaka zwanego świdrakiem okrętowym to początek londyńskiego metra. Tę historię (od świdraka po współczesność) świetnie się czyta i warto ją znać. A po lekturze podróż podziemną koleją nigdy już nie będzie taka sama.

Londyn podziemny to książka dla…

…tych, którzy o Londynie wiedzą już prawie wszystko. Odkrywa wiele smaczków, kieruje naszą uwagę ku niepozornym, ale ciekawym miejscom, które łatwo przeoczyć. Czasami ich położenie wskazuje tylko metalowa tablica na chodniku lub np. rosnące w tym miejscu drzewo.

Książka nie jest typowym turystycznym przewodnikiem, ale może nim być dla tych, którzy lubią zwiedzanie według jakiegoś klucza (innego niż „top 10 atrakcji, które musisz zobaczyć”). To coś dla uważnych obserwatorów, którzy nie podążają za tłumem. Ale nawet oni nie zobaczą wszystkich opisanych tu miejsc – można je „zwiedzać” wyłącznie na papierze, bo przestały istnieć lub wejścia do nich zostały zamknięte. Ackroyd przytacza zabawną historię o tym, jak wyglądało to w przypadku bunkrów i tuneli ciągnących się pomiędzy Covent Garden a Trafalgar Square. W latach 70. pewien dziennikarz, Duncan Campbell, nie zatrzymywany przez nikogo, kilkakrotnie schodził 30 metrów pod ziemię i eksplorował te podziemia… jeżdżąc na rowerze. Wejścia zostały zabezpieczone, dopiero gdy opisał swoje wycieczki na łamach gazety.

Czy warto ją przeczytać?

Ja zrobiłam to dwa razy, choć nie wszystkie fragmenty były dla mnie tak samo interesujące. Książka nie oczarowała mnie od pierwszych stron, raczej stopniowo wciągała w ten tajemniczy, mroczny świat. Z każdym rozdziałem coraz bardziej czułam specyficzny londyński klimat, do którego mam duży sentyment. Jestem pewna, że przy okazji kolejnej wizyty w Londynie będzie mi podpowiadać trasy wędrówek starymi uliczkami i podziemnymi korytarzami, którymi niegdyś przechadzali się Kuba Rozpruwacz, Charles Dickens czy Sherlock Holmes. Mam tylko nadzieję, że czas, który upłynął od publikacji oryginalnego wydania, nie wpłynął na jej aktualność. Sięgnijcie po nią, jeśli już byliście w Londynie, mieszkacie w nim lub dopiero się do niego wybieracie. Przeczytajcie, nawet jeśli wcale nie macie takiego wyjazdu w planach.

Czy zostawia niedosyt? Owszem. Ale na szczęście to nie jedyna książka tego autora w mojej biblioteczce. Na przeczytanie czeka znacznie obszerniejsza biografia miasta.

[Peter Ackroyd, Londyn podziemny. Zysk i S-ka Wydawnictwo, 2015]

Dodaj komentarz