Zniszczony w 1645 r. Zamek Bolczów do dzisiaj pozostaje ruiną. Jedną z najbardziej oryginalnych spośród średniowiecznych budowli obronnych w Polsce. Na czym polega jego wyjątkowość?
Zamek Bolczów został zbudowany w malowniczym miejscu Rudaw Janowickich – położony jest na krańcu Grzbietu Zamkowego, na wysokości ok. 561 m n.p.m. i góruje nad doliną potoku Janówka. Z zamkowej wieży roztacza się piękny widok, między innymi na dwa charakterystyczne szczyty Gór Sokolich: Krzyżną Górę (654 m n.p.m.) oraz Sokolik (644 m n.p.m.). Jednak tym, co go naprawdę wyróżnia jest niezwykła harmonia z naturą, o co zadbali budowniczowie zamku. Elementy skalne i architektoniczne doskonale się tu uzupełniają. Murowane fragmenty zostały wplecione między dwa granitowe bloki skalne w sposób budzący podziw dla dawnych architektów.
Kto i dlaczego zbudował Zamek Bolczów?
Dokładna data zbudowania zamku nie jest znana, ale przyjmuje się, że powstał w okresie pomiędzy 1371 a 1375 rokiem. Na pewno nie później, bo do naszych czasów zachowały się dokumenty, które potwierdzają, że w 1375 r. już istniał.
Historycy budowę warowni najczęściej przypisują zamożnemu rycerskiemu rodowi Bolczów (Boliców/Bolców/Bolzców). Clericus Bolcze, burgrabia zamku Sokolec na Krzywej Górze, ochmistrz książęcy i królewski koniuszy w 1370 r. zakupił tereny położone na wschód od Gór Sokolich, czyli m.in. wieś Janowice i część wsi Miedzianka, stając się właścicielem kopalni miedzi na Miedzianej Górze. Prawdopodobnie wybudowany przez niego gródek pełnił nie tylko funkcje mieszkalne, ale i obronne w stosunku do pobliskich hut, z których Clericus Bolcze czerpał zyski.
Legenda o Srebrnym Kuszniku
Jak to zwykle bywa, trochę inną wersję zdarzeń głosi legenda. Zgodnie z zasłyszaną przeze mnie opowieścią wszystko zaczęło się od tego, że książę świdnicki Bolko II ściągnął na te tereny, do pomocy w wydobyciu miedzi, niemieckich gwarków. Nie spodobało się to polskim górnikom. Ale nie tylko im – szczególnie zawziętym wrogiem gwarków został pasterz Jano, bo próbowali przegonić go z łąk, na których wypasał owce. W czasie jednej z przepychanek, jako że Jano był wyjątkowo silny, gołymi rękami zabił trzech gwarków. Wsadzono go za kraty, ale tym razem siła, która wcześniej wpędziła go w kłopoty, pozwoliła mu się uwolnić i zbiec do lasu.
Od tego czasu tenże las przestał być bezpiecznym miejscem dla niemieckich gwarków. Gdy tylko do niego wchodzili, ginęli od wystrzelonych z kuszy strzał zakończonych charakterystycznym srebrnym grotem. Nieuchwytnego zabójcę miejscowi zaczęli więc nazywać Srebrnym Kusznikiem.
Niewiele później książę Bolko urządził turniej w Jeleniej Górze, na który przybyli najlepsi łucznicy i kusznicy z okolicy. Pojawił się też tajemniczy brodaty mężczyzna, który poprosił o możliwość wzięcia udziału w zawodach. Już po chwili wprawił wszystkich w zdumienie wyjątkową celnością swoich strzałów. Jego umiejętności nie uszły też uwadze księcia, który domyślił się, że to nie kto inny, ale Srebrny Kusznik. Wezwał go przed swoje oblicze i poznał jego prawdziwe imię – Jano.
Książę był pod tak wielkim wrażeniem odwagi, siły i umiejętności pasterza-kusznika, że pasował go na rycerza i nadał mu herb przedstawiający trzy groty. Polecił mu również wybudowanie zamku koło Miedzianej Góry, który pozwoli bronić polskich górników. Tak też Jano uczynił i został panem zamku, a wieś poniżej nazwano od jego imienia Janowicami.
Burzliwe dzieje
Na przestrzeni wieków zamek wielokrotnie zmieniał właścicieli. Naliczyłam około dwudziestu, a być może było ich więcej – dzieje zamku w XV wieku nie są dobrze znane. Wiemy natomiast dokładnie, jakie wydarzenia doprowadziły Zamek Bolczów do ruiny.
W pierwszej połowie XV wieku na Śląsk dotarły idee ruchu husyckiego. Zapoczątkował go Jan Hus, czeski duchowny, który domagał się reformy Kościoła i stał się prekursorem protestantyzmu. Spalenie Husa na stosie w 1415 r. wywołało w Czechach rewoltę i walki religijne. Czechy atakowano w ramach pięciu krucjat organizowanych przez cesarza Zygmunta Luksemburskiego przy poparciu papiestwa. Niektóre z zamków dolnośląskich, m.in. Zamek Bolczów, stały się oparciem dla husytów. W 1433 r. zamek został zdobyty i zniszczony przez oddział mieszczan świdnickich, którzy wspierali wojska cesarskie.
Na odbudowę zamku trzeba było zaczekać do początku XVI wieku, kiedy to Hans Dippold von Burghaus nie tylko podniósł go z ruiny, ale i zmodyfikował – dodał dziedziniec, wieżę obronną i strzelnice w murach. Kolejnych modernizacji zamek doczekał się w latach 1537-1543, gdy jego właścicielem został Justus Decjusz – dworzanin i sekretarz króla Zygmunta Starego. To wtedy powstały: barbakan, półcylindryczna basteja i sucha fosa. Dodano też wiele elementów w stylu renesansowym. Warto wspomnieć o jeszcze jednym z właścicieli zamku – Danielu von Schaffgotsch, który również zadbał o jego modernizację.
Kolejne tragiczne karty w dziejach zamku zapisała wojna 30-letnia (1618-48) – konflikt pomiędzy Habsburgami i państwami katolickimi a protestantami. Początkowo, gdy wojna siała spustoszenie w Europie, warownia była schronieniem dla miejscowej ludności. Później, obsadzona załogą cesarską, dwukrotnie broniła się przed wojskimi szwedzkimi. Niestety w nocy z 5 na 6 grudnia 1645 r. zamek został zdobyty, splądrowany i podpalony przez Szwedów. Tym razem już nie podniósł się z upadku – po kolejnym pożarze w 1646 r. został opuszczony i popadł w ruinę.
Zamek Bolczów współcześnie
Zamek Bolczów stał się atrakcją turystyczną pod koniec XIX wieku. Wtedy to ruiny doprowadzono do stanu umożliwiającego ich zwiedzanie. Na początku wieku XX w obrębie zamkowych murów działała nawet gospoda w stylu szwajcarskim, a później schronisko (przetrwało do lat 30.).
Dziś warownia może sprawiać wrażenie zapomnianej, pozostawionej samej sobie. Nie ma tu kasy biletowej (wstęp jest bezpłatny), a ruiny nie są zabezpieczone barierkami i kratami, jak inne tego typu obiekty. Nie zamontowano też żadnych zabezpieczeń i poręczy przy skalnych schodach, a turyści mają tu dużo swobody (niech Was nie zdziwi widok pikniku z grillem wśród ruin…). Widać jednak, że zadbano o dostęp do zamku (mostek jest w nienagannym stanie), jest czysto, a na szlaku są tablice informacyjne. Zatem jest to idealne miejsce dla osób, które cenią naturalny wygląd ruin i nie mają lęku wysokości.
Informacje praktyczne
Najprostsza wycieczka do Zamku Bolczów to dość łatwy, około 30-, może 40-minutowy spacer z Janowic Wielkich zielonym Szlakiem Zamków Piastowskich. Odcinek Janowice Wielkie – Zamek Bolczów to tylko niewielki kawałek (ok. 2 km) bardzo ciekawego szlaku, który łączy 15 zamków i grodów województwa dolnośląskiego. Szlak Zamków Piastowskich ma długość ok. 152 km, zaczyna się przy Zamku Grodno w Zagórzu Śląskim i prowadzi m.in. przez Zamek Książ, Zamek w Bolkowie, Wojanów, Zamek Wleń, aż po Zamek Grodziec.
Oczywiście nie musicie decydować się na tę najprostszą opcję, możliwości jest wiele. Ja miałam dzień wypełniony po brzegi (zaczął się wizytą u wrocławskich krasnali, później odwiedziłam Kolorowe Jeziorka), więc w Janowicach Wielkich pojawiłam się dość późno. Jednak udało mi się zobaczyć nie tylko Zamek Bolczów. Z ruin nie wracałam tą samą trasą, ale żółtym szlakiem przez Głaziska Janowickie i Skalne Bramy. Zboczyłam też na chwilę na szlak niebieski, żeby zobaczyć jedną z wyjątkowych atrakcji Rudaw Janowickich – Skalny Most.
Po powrocie na żółty szlak kierowałam się już w stanę Janowic Wielkich, mijając po drodze Ścianki i Krowiarki. Ale jeśli zaczniecie wycieczkę dość wcześnie i będziecie mieć do dyspozycji te kilka godzin, których ja nie miałam, możecie wszystko :). Na przykład zaplanować po zwiedzaniu zamku wycieczkę na Skalnik (944 m n.p.m.), czyli najwyższy szczyt Rudaw Janowickich.
Do zobaczenia na szlaku!