betel

Betel – orientalna używka

Ta niezwykle rozpowszechniona w świecie Orientu używka to bliski krewny jednej z najbardziej popularnych przypraw w polskiej kuchni – pieprzu. Zresztą spotkacie go też pod nazwą pieprz betelowy lub pieprz żuwny.

Betel zajmuje czwarte miejsce na świecie wśród używek, zaraz za kofeiną, nikotyną i alkoholem.

Skład

W odróżnieniu od pieprzu, który dobrze znamy, tę odmianę uprawia się nie dla owoców, ale dla liści. To w nie zawijane są pozostałe składniki tego uzależniacza: nasiona palmy areki (orzechy betelowe), wapno (często w postaci pokruszonych muszli małż) oraz dodatki smakowe, np. anyż, kokos, goździki, kardamon, gałka muszkatołowa, cukier lub syrop. Betel bywa łączony z tytoniem. Cały ten zestaw nosi nazwę paan, ale często mówi się po prostu betel.

Jak smakuje betel?

Mimo tych wszystkich dodatków smakowych dla przeciętnego Europejczyka betel smakuje niezbyt przyjemnie. To chyba nawet zbyt delikatne określenie – smak jest tak obcy europejskim kubkom smakowym, że niewiele osób zdoła go żuć lub przełknąć. Ostry i mdły jednocześnie. Bywa też gorzki, a konsystencja jest dość nieprzyjemna. Ciekawość i apetyczna forma, albo uprzejmość w stosunku do gospodarzy skłaniają do spróbowania, ale walory smakowe… nie zostają docenione ;).

Jak działa betel?

Liście betelu mają działanie pobudzające, lekko orzeźwiające, ale i lecznicze (!). Otóż zabijają pasożyty i oczyszczają przewód pokarmowy, co w gorącym klimacie jest bardzo cenną właściwością. Skąd więc zła sława betelu? To sprawka jednego z wypełniaczy – nasion palmy areki, które są bardzo szkodliwe. Powodują zanik dziąseł, uszkadzają zęby, a nawet zwiększają ryzyko zachorowania na nowotwory. Poza tym żucie betelu nie dodaje urody – dziąsła i usta barwi na czarno, a zęby na czerwono i wywołuje ślinotok zmuszający do częstego spluwania na czerwono. Może dlatego nie spotkałam nigdy kobiety uzależnionej od betelu. Żucie paan to domena mężczyzn.

—-

Inną orientalną ciekawostkę kulinarną znajdziecie tutaj.

Dodaj komentarz