Bolesławiec

Bolesławiec ceramiczny

W dobie masowej produkcji ręcznie wyrabiana ceramika z Bolesławca, niezależnie od tego, jaki styl preferujemy, to rzecz godna uwagi. Dlatego wybrałam się do jednej z manufaktur, by zobaczyć, jak powstają te wyjątkowe naczynia, i spróbować swoich sił w dekorowaniu.

Przyznaję, stół nakryty w całości zastawą z Bolesławca trochę mnie przytłacza, a w sklepach z ceramiką bolesławiecką mnogość wzorów w pierwszej chwili oślepia. Jednak gdy biorę te naczynia do ręki i przyglądam się każdemu z osobna, ich piękno do mnie przemawia. Tradycyjny, ludowy klimat ma swój urok i chyba każdy znajdzie tu coś dla siebie. Bolesławiec to prawdziwa stolica ceramiki – w mieście i okolicach działa ok. 40 zakładów ceramicznych. Jedne skupiają się na bardzo tradycyjnych wzorach, inne zadziwiają nowoczesnością projektów, nawiązując jednak do historii i nie gubiąc pierwiastka ludowego.

Formowanie i wypalanie naczyń

W XXI wieku ceramika nadal wytwarzana jest tradycyjnymi metodami. Na początku, w specjalnym młynie, przez 12 godzin miesza się glinkę na jednolitą masę. W różnych wytwórniach ma ona inny skład – Bolesławiec korzysta z kamionki, czyli gliny z dużą zawartością piasku kwarcowego i skaleń. Naczynia toczy się (na tradycyjnym kole garncarskim) lub odlewa (przy użyciu gipsowych form), a później dokleja dodatkowe elementy, np. uszka do kubków.

Gdy naczynia trochę przeschną i nabiorą odpowiedniej twardości, z pomocą szlifierki, papieru ściernego i mokrej gąbki wygładza się nierówności i dopracowuje szczegóły.

Następnie wszystko układa się na specjalnym wózku, który wkrótce wjeżdża do pieca.

Naczynia przez 12 godzin są wstępnie wypalane w temperaturze 800oC. Tracą przy tym kilkanaście procent objętości.

Malowanie, szkliwienie

Teraz pora na ręczne zdobienie przy pomocy specjalnych stempelków i pędzelków (ten typ dekoracji stosowany jest od ok. 1882 r.). Nie ma tu miejsca na improwizację – wszyscy dekoratorzy odwzorowują wcześniej zatwierdzone projekty. A że nie da się tego zrobić idealnie, każde naczynie jest inne, unikatowe.

Na tym etapie wzory są dość blade, a charakterystyczny dla ceramiki bolesławieckiej kobalt jest fioletowy.

Wkrótce wszystkie zdobienia znikają pod warstwą płynnego szkliwa, w którym zanurza się naczynia. Dopiero po kolejnym wypalaniu w piecu (ponownie 12 godzin, ale w wyższej temperaturze – 1250oC) możemy je zobaczyć. W tym procesie nabierają intensywności, a fiolet zamia się w kobalt. Naczynia są gotowe do użycia.

Moja kolej

Po zwiedzeniu manufaktury przychodzi czas na spróbowanie swoich sił w dekorowaniu ceramiki. Gdy patrzyłam, jak robią to fachowcy, oczywiście wszystko wydawało się bardzo proste. Perspektywa szybko się zmieniła, gdy dostałam do ręki czystą miseczkę, farby i pieczątki.

Wybór kilku (z kilkudziesięciu) pieczątek i wymyślenie wzoru to dopiero początek trudności. Odpowiednie rozcieńczenie i rozmieszanie farby wymaga wiedzy i doświadczenia, a od właściwych proporcji barwnika i wody zależy intensywność kolorów na gotowym produkcie. Najtrudniejsze jest jednak symetryczne rozmieszczenie pieczątek, zwłaszcza we wnętrzu miseczki. Za efekt końcowy odpowiada też jakość pieczątek. I tu mały minus dla manufaktury – amatorom daje się takie sfatygowane, które nie zawsze dokładnie się odbijają (a brak wprawy nie pomaga). Nie przeszkadza to jednak w świetnej zabawie. I nie myślcie, że to atrakcja dla dzieci, bo dorośli mają prawdziwą frajdę.

Nie da się ukryć, moje zdobienia wyszły koślawe i niezdarne. Mimo to, gdy po kilku dniach dotarła do mnie przesyłka kurierska z gotową miseczką, wszystkie inne poszły w kąt, a ta stała się ulubioną. Zatem namawiam – jeśli kiedyś odwiedzicie Bolesławiec – koniecznie coś zmalujcie!

Nie tylko ceramika

Jeśli na dobre złapaliście ceramicznego bakcyla, zajrzyjcie również do Muzeum Ceramiki, w którym od 1967 r. gromadzone są zbiory miejscowej kamionki. Obecnie w tej największej na świecie kolekcji znajduje się ponad 6000 eksponatów od XV w. do współczesności. Jest sporo ciekawostek, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie – mnie najbardziej zaciekawiły naczynia w stylu secesji i art deco.

Ale chociaż Bolesławiec zarówno w Polsce, jak i na świecie kojarzy się przede wszystkim z ceramiką, ma do zaoferowania także inne atrakcje. Barokowy ratusz, staromiejskie uliczki, Bazylika Wniebowzięcia NMP i św. Mikołaja to efektowny wstęp do zwiedzania miasta. Mi jednak szczególnie spodobał się XIX-wieczny wiadukt kolejowy nad rzeką Bóbr. To jedna z najdłuższych tego typu budowli w Europie – ma 490 metrów i rzeczywiście robi wrażenie.

Zaciekawił Was Dolny Śląsk? Przeczytajcie o Ślęży – świętej górze naszych przodków.

3 myśli na temat “Bolesławiec ceramiczny

Dodaj komentarz